niedziela, 28 grudnia 2008

Drewniane podłogi - w odcienach bieli

podlogabialaW pokojach marzy mi się podłoga z desek. Jak sie okazało pod deską barliniecką w każdym z trzech pokoi i na korytarzu naszego mieszkania znajdują się stare deski. Ich stan nie jest najgorszy - nie są zawilgotniałe ani spróchniałe - wkrótce zdjęcia. Mamy nadzieję je wycyklinować i sprawić by wyglądały jak na zdjęciach poniżej. Nie wiem w tym momencie czy to wykonalne... Może i panele były by tańsze i szybsze w montażu i ale po prostu nie chcę paneli. Może i taki panel wygląda jak drewno - ale drewnem nie jest. Poza tym jak jest szansa na odnowienie starych desek - to czemu jej nie wykorzystać ;) No i nie mam doświadczeń negatywnych z cyklinowaniem związanych - a to podobno nie jest przyjemne - kusz, hałas itp. Może i nie są to piękne nowe deski, może i któraś skrzypi ale stara podłoga też ma urok - przynajmniej dla mnie.

Dlaczego biała podłoga? Nie wiem - zawsze podobały mi się ciemne dechy. Ale nie chcemy zmniejszać optycznie naszego mieszkanka - ciemne podłogi pasują mi do domków w ponad 100 m2 powierzchni. Oglądając różne aranżacje natrafiałam na różne propozycje - także w podłogami w odcieniach bieli. Pewnie widać brud i psią sierść ale trudno - są po prostu piękne :)

podłoga z desek 1


[caption id="" align="aligncenter" width="500" caption="tak wygląda wymarzona biała podłoga (aranżacja z Dom& Wnętrza)"]podłoga desek 2[/caption]

wtorek, 23 grudnia 2008

Ściana z cegły

Ściana z cegły we wnętrzu bardzo, bardzo mi się podoba. Nadaje trochę surowości ale wbrew pozorom ociepla wnętrze. Odpowiednio oświetlona jest po prostu przepięknym elementem wystroju wnętrza. Szukam dalej jakichś ciekawych i pomocnych artykułów o tym, jak taką ścianę zrobić. Na razie tylko taki artykuł mi się trafił. U nas trzeba będzie odbić tynk, potem oczyścić cegły, pewnie też coś zrobić z fugami... No zobaczymy. Tymczasem kilka inspirujących fotografii :)

[caption id="attachment_320" align="aligncenter" width="500" caption="Przykład aranżacji z magazynu Dom & Wnętrze"]sciana 1[/caption]

Drzwi wewnętrzne i okucia

Zastanawiamy się na wymianą drzwi wewnętrznych, jako że nasze mieszkanie nie jest nowe, więc jakoś mi do nich nowe drzwi nie pasują. Te, które są obecnie wiele już przeszły i nie wyglądają najlepiej - może jeszcze uda man się je odratować ale nie są zbyt efektowne. Jeżeli zdecydujemy się na wymianę to podobają mi się takie:

piątek, 19 grudnia 2008

Podłoga z korka

Zastanawiam się jaką podłogę zrobić w kuchni. Na razie jest tam lastryko na które położono linoleum. Nie będziemy na razie robić kuchni na wymiar. Mamy meble, które zrobił dziadek Onego z drewna - wystarczy je przemalować i zmienić uchwyty i będzie piękny efekt :) Planuję je w kolorze jasnym - ecru, krem - coś w tym stylu, i do tego uchwyty w kolorze starej miedzi lub porcelanowe, jeszcze nie wiem. Dodatki pewnie zielone...

Zastanawiałam się więc nad podłogą z płytek - ale jakoś zimno mi się kojarzą, a pomyślałam, że fajnie by było w kuchni na boso sobie zrobić kawę :) Panele odpadają po prostu - nie chcę ich mieć w mieszkaniu. W końcu trafiłam na podłogi z korka. Zaczęłam czytać i okazało się, że podłoga korkowa ma naprawdę wiele zalet mi.in:

Ściany w kuchni

Jak było widać na wcześniejszych zdjęciach mieszkanie nie było od dawna remontowane. Kuchnia przedstawiała na prawdę tragiczny widok. Na sianach plamki wyglądające jak krople zaschniętej krwi (wyobrażaliśmy sobie że było to miejsce zbrodni, w którym ktoś otrzymał cios w głowę tępym narzędziem bo tak to wygląda - jak ktoś ogląda Dextera to wie :)

Któregoś dnia przetarłam ścianę ścierką i kazało się, że w cale nie jest żółta. Oto początkowe efekty czyszczenia:

wtorek, 16 grudnia 2008

Podłoga w korytarzu - czyli o usuwaniu dziwnych zapachów

Okazuje się, że ciężko znaleźć czas podczas remontu na pisanie bloga. Zdążyliśmy już trochę zmian na mieszkaniu wprowadzić, teraz będę uzupełniać informacje o tym co się działo w ostatnim czasie.

Podłoga w korytarzu


W korytarzu, na desce barlinieckiej było położone linoleum ale ok. 50 cm zachodziło na ścianę i było do niej przyklejone. Stwierdziłam, że to dziwne i je obcięłam równiutko przy podłodze. Już wcześniej zastanawialiśmy się nad dziwnym zapachem, ale teraz stał się on naprawdę nieznośny. Po obwąchaniu linoleum okazało się, że prawdopodobnie to ono. Zdjęliśmy je a wtedy, co tu mówić dużo - smród stał się nie do zniesienia. Okazało się, że podłoga jest obsikania przez kota poprzednich właścicieli. Szorowaliśmy różnymi środkami ale nic nie pomogło. Szukałam w internecie jakiś rozwiązań ale okazało się, że usunięcie zapachu po kocich sikach jest bardzo, bardzo trudne. Na forum znalazłam długą i zawiłą dyskusję na ten temat, ale rozwiązanie tylko jedno - dość drastyczne. Podłogę trzeba było zerwać. Pod spodem są deski - stare, grube, ale nie spróchniałe ani nie zawilgocone. Mamy nadzieję, że da się je odnowić.

[caption id="attachment_278" align="aligncenter" width="473" caption="Przekrój przez podłogę korytarza - widok z kuchni"]Przekrój przez podłogę[/caption]

[caption id="attachment_279" align="alignleft" width="222" caption="Tak wyglądają stare deski na podłodze w korytarzu"]Podłoga w korytarzu[/caption]

[caption id="attachment_280" align="alignleft" width="220" caption="Łom okzazał się niezbędny"]Zrywanie podłogi[/caption]

[caption id="attachment_282" align="alignright" width="221" caption="Barsa (lewy górny róg) ze stoickim spokojem obserwowała postęp prac"]Prace trwają[/caption]

[caption id="attachment_281" align="alignright" width="221" caption="Widok podłogi po częściowym zerwaniu deski barlinieckiej"]Widok po zerwaniu[/caption]

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Sąsiedzi - pierwsze starcia

Przyznam szczerze, że jeszcze nie nie przeszliśmy się po sąsiadach żeby się oficjalnie przedstawić... zbieramy się na odwagę ;) Sąsiedzi to jedna z tych rzeczy, których obawiałam się decydując się na mieszkanie a nie domek. Otaczają mieszkanie z każdej strony i trzeba starać się żyć z nimi w zgodzie. Mam nadzieję, że z naszymi da się tak żyć, choć zaczynam żywić pewne obawy... Tymczasem niektórzy sąsiedzi zdecydowali się poznać nas. Na razie mieliśmy styczność z sąsiadką spod 3 i sąsiadami spod 1.

"Aniołowie"


Pod jedynką mieszka taki nasz "Anioł" jak to określili byli właściciele (to nawiązanie do "Alternatywy 4" oczywiście). Pan wyczaił, że schodzimy do piwnicy i dopadł nas a po chwili dołączyła jego żona. Sąsiad poprosił, żebyśmy zabili okno w piwnicy "bo wieje i będą wchodzić koty" - co też natychmiast uczyniliśmy, żeby nie sprawiać kłopotów. Ponadto towarzyszyli nam podczas oglądania piwnicy zachwycając się jej wielkością i opowiadając o tym, że kiedyś było tam mieszkanie w którym mieszkał dozorca. Bardzo się też cieszyli, że zrobimy remont i damy popalić "tym spod trójki". Nie wiemy też skąd ale wiedzieli już, że chcemy otworzyć loggię co bardzo ich ucieszyło gdyż wszystko wskazuje na to, że jeżeli tak zrobimy to zalejemy sąsiada pod nami. Jak wyjaśnił "Anioł" każdy ma w loggii kratkę ściekową, która idzie przez cały pion, a sąsiad pod nami włączył sobie loggie do mieszkania i kratkę odciął "nie licząc się z nikim". I teraz wszyscy liczą, że go zalejemy - oczywiście żeby miał za swoje.

Kolejnego dnia teściowa "Anioła" zdybała Onego na schodach mówiąc, że czuli w nocy CZAD, i żeby nie palić w piecu bo wszystkich potrujemy. W sobotę złożyła nam wizytę aby poradzić jak w piecu palić, żeby dym nie leciał do nich pod jedynkę. Przy okazji opowiedziała historie z serii " jak to kiedyś paliło się w piecu" oraz bacznie obejrzała całe mieszkanie. Generalnie miła starsza Pani. Widać, że wszyscy ciekawi co tam wyprawiamy więc wysłano ją na wywiad :)

"Nietoperze"


Tak zostali określeni przez opuszczających mieszkanie, sąsiedzi spod trójki (bezpośrednio pod nami). Chodzi o to, że zamontowali żaluzje zewnętrzne i cały czas z nich korzystają co budzi domysły iż żyją po ciemku. Poznałam sąsiadkę, gdyż organizuje właśnie zmianę stanu własności gruntu na którym stoi nasz budynek z "użytkowania wieczystego" na własność i doręczyła mi pismo w tej sprawie z rozpiską jakie dokumenty należy przygotować i z informacją - że "absolutnie nikt się nie może wyłamać, żeby to doszło do skutku". Generalnie nie cieszą się oni dobrą opinią i niepochlebne plotki o nich docierają do nas zewsząd, bo jak nas nawet w Administracji poinformowali "nie liczą się z nikim".

Na tym kończę krótki przegląd sąsiadów. Reszta przed nami ;)

Umowy na dostawę gazu i energii

Minął już tydzień na Naszym Mieszkaniu - w tym czasie m.in zajęłam się podpisaniem umów na dostwę energii i gazu. To wymaga jednak pewnej cierpliwości. Wydawało by się, że nic prostszego. Idziesz i podpisujesz.

Gaz


W BOKu PGNiG we Wrocławiu przy u. Ziembickiej trzeba mieć ze sobą akt własności, protokół i wypełnić jeszcze jedno pisemko o własności właśnie. Ale co tam się dzieje - kolejka to oczywiście normalka, starsze panie próbujące wbić się bez, i którym trzeba tłumaczyć po kilka razy, że wszyscy czekają itp. itd. Przy podpisaniu umowy wspomniałam o tym, że planujemy instalację wymienić. Dostałam więc wniosek o ustalenie warunków technicznych, który muszę teraz wypełnić i złożyć, a oni odpowiedzą. Generalnie podpisanie umowy zajęło mi jakieś 3 h.

Prąd


W elektrowni (Energia Pro Gigawat) BOK na Powstańców Śląskich było jeszcze ciekawiej. Do podpisywania umów tym razem kolejka malutka - 3 osoby. Tutaj oprócz aktu własności, dowodu i protokołu, jeżeli jest się współwłaścicielem mieszkania z małżonkiem np. trzeba mieć wypełnione specjalne oświadczenie (wzór dostępny na miejscu) lub przyjść we dwie osoby. Na szczęście wiedziałam o tym, gdyż spotkałam koleżankę Olę, która kilka tygodni wcześniej załatwiała to samo. Klimta panujący w tej placówce jest niesamowity. Do 2 okienek z napisem REKLAMACJE ciągnie się długa i pozawijana kolejka, ludzie krzyczą, wpychają sie do pokoju pani kierownik. Kiedy babka w ciąży zwróciła ochroniarzowi (niestety nie pamiętam firmy) uwagę, że kolejna starsza pani wbiła się do kierowniczki bez kolejki ten normalnie ją zwyzywał. Normalnie koszmar. Te twarze umęczonych ludzi, pot, złość i jakieś absurdalne reklamacje.

Najlepsze, że jeżeli chcielibyśmy płacić za faktyczny stan z licznika, a nie prognozy - to właśnie w tej kolejce powinnam stać, żeby móc to załatwić - super, już o tym marzę :)

piątek, 28 listopada 2008

Przeprowadzka trwa

Ja mam grypę i powinnam leżeć w łóżku, ale właśnie wczoraj mieliśmy wydanie mieszkania. Spisaliśmy liczniki i podpisaliśmy protokół odbioru. Przewieźliśmy też część rzeczy - na razie zawartość jednego busa i jednego Forda Escorta. Dzisiaj reszta i czeka nas pierwsza noc na naszym mieszkaniu :) Na razie piszę leżąc na materacu pośród kartonów jeszcze ze starego mieszkania.

Kilka zdjęć:

Na tym widać jaka radość rozpiera Onego:

)



Pies też jest lekko zaskoczony:

Barsa pierwszy raz na nowym mieszkaniu



A taka jest różnica w kolorze tapet po zdjęciu z niej obrazu i zegara:



Tu wisiał obraz

tu wisiał zegar

środa, 26 listopada 2008

Wymiana okien - czy zdążymy? (i co nam grozi)

Okno w Saskiej wiosceOkazało się, że będziemy wymieniać okna. Jak się uda. No chyba, że nagle spadną temperatury... Czy wybrać PCV czy drewniane? Spory na różnych forach w internecie toczą się zażarcie od dawna i zwolennicy jednych i drugich wymyślają coraz ciekawsze argumenty. Najbardziej podoba mi się ten, że okna drewniane są lepsze - bo są drewniane ;)



Wybór okien - szybka decyzja


My nie mieliśmy z tym wyborem problemu. Jako, że jedno w mieszkaniu jest już wymienione na PCV białe - to zdecydowaliśmy je zostawić i resztę też zamówiliśmy takich. Drzwi do loggii też wstawiamy balkonowe bo do tej pory były takie pełne z płyty. No i koniecznością stało się jeszcze obniżenie okna w małej sypialni bo na razie znajduje się o jakieś 20-30 cm wyżej niż reszta w mieszkaniu.


Zawsze chciałam mieć drewniane okna - ale teraz jakoś nie boleję na tym że będą PCV. Naczytałam się, że mają sporo plusów. Liczy się to, że będą nowe i szczelne i będzie cieplutko w mieszkaniu :) Na pociesznie zamówiliśmy u stolarza drewniane parapety. Było o to sporo dyskusji no bo jak będą wyglądać plastikowe, białe okna z drewnianymi parapetami... Mi tam pasują i tyle. Zwłaszcza, że cena za te parapety okazała się bardzo atrakcyjna (zrobi nam stolarz z Ostrowa).


Jeśli chodzi o wybór okien to uświadamiałam się w tej kwestii na portalu infookno.pl bo w całkiem przystępny sposób są tam omówione poszczególne kwestie.



Kwestie formalne - administracja i ochrona konserwatorska



Okna wybrane i zamówione, teraz będziemy czekać. Na razie zima za oknem i temperatury minusowe co dobrze nie wróży. Ale to nie jedyny problem. Kolejny jest taki, że po zamówieniu On poszedł do administracji, gdzie złożył informację o remoncie - wymianie stolarki okiennej. I teraz nam odpowiedzą jakie podziały możemy w oknach zastosować :) Świetnie - zwłaszcza, że już zamówiliśmy i określiliśmy podziały... Rozsądnie sugerowaliśmy się tym, jakie podziały mają sąsiedzi więc mam nadzieję, że problemów nie będzie. Ciekawe co będzie jak napiszą, że inne niż wybraliśmy...



Okno w Braszowie


Mogę jeszcze wspomnieć, że powinniśmy złożyć w Wydziale Architektury UM Wrocławia odpowiednie zgłoszenie. Wynika to z tego, że jeżeli budynek znajduje się pod ochroną konserwatorską
to w pięknym mieście Wrocławiu, trzeba wypełnić druk o4 oraz Z13. Do tych druków należy dołączyć szkice, zdjęcia elewacji i opis robót. Czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku: do 30 dni!!! Informacji tych udzieliła mi telefonicznie "przemiła" Pani z wydziału Architektury UM. (Tak na marginesie, to ja nie wiem co jest z tymi paniami co w tych różnych biurach pracują, zawsze jakieś zblazowane, niezadowolone. Jak te informacje udzielają jakby to bolesne dla nich było... Za nic nie chcą człowiekowi wyjaśnić co po kolei ma zrobić, żeby już nie musiał dzwonić po kilka razy i chodzić do tego urzędu, i pytać, i wychodzić z kwitkiem, i znowu, i w kółko. ) Doszliśmy do wniosku, że nie będziemy czekać 30 dni bo wtedy to już środek zimy. Wniosek złożymy jak już wymienimy okna... Mam nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie. Nie wiem na ile się ludzie do tego stosują, trudno było się dowiedzieć bo wszyscy oczywiście pary z ust nie puszczają. Podobno jak przyjdzie inspektor - a ktoś nie zgłosił wcześniej wymiany okien - to będą kary. Jaki inspektor? Po co miałaby przychodzić? Jakie kary? Tego nikt oczywiście nie wie :)

No to czekamy...

piątek, 14 listopada 2008

Przeprowadzka coraz bliżej

Od kiedy sprawy kredytowe zostały sfinalizowane coraz częściej prześladuje mnie myśl o przeprowadzce. Od kiedy rozpoczęłam studia we Wrocławiu i postanowiłam tu zostać, mieszkałam już w 2 akademikach, potem na Nożowniczej, Żeromskiego, Daszyńskiego, Bajana i teraz na Biskupinie. To i tak niewiele, bo On zmieniał mieszkanie 10 razy. Ciekawe, czy ktoś podczas studiów zmieniał mieszkanie częściej? Tak czy owak, w przeprowadzaniu mamy jako takie doświadczenie :) co nie zmienia faktu, że bardzo tego nie lubię.

Za każdym razem popełniam jednak ten sam błąd - nie opisuję kartonów i pod koniec wrzucam wszystko, byle je zapełnić, tak że ostatecznie, nigdy nie wiem co gdzie jest. Tym razem postanowiłam podejść do przeprowadzki bardziej profesjonalnie.

Znalazłam na stronach firm przeprowadzkowych informacje, które mrożą krew w żyłach.

poniedziałek, 10 listopada 2008

Bank, stres i happy end

Zaraz po tym jak ostatnio napisałem, że sprawy idą wręcz idealnie musiał pojawić się mały zgrzyt. Byłoby zbyt pięknie gdyby wszystko udało się załatwić bez problemów. Bank doprowadził nas prawie do szaleństwa i do 2-dniowego nerwowego oczekiwania na uruchomienie kredytu. Było to tak:

31 października (piątek)

Podpisaliśmy akt notarialny i zaraz po wyjściu od notariusza zawieźliśmy do banku. W akcie ustaliliśmy, że bank przeleje kasę do 12 listopada. Aby spełnić wszystkie warunki uruchomienia kredytu musieliśmy opłacić ubezpieczenie niskiego wkładu oraz wykupić polisę ubezpieczeniową, aby zrobić cesję na bank. Tyle z naszej strony. Na odchodne Pani z banku powiedziała, że przelew pójdzie może nawet w poniedzialek i proszę czekać na telefon.

3 listopada (poniedziałek)

Czekam na telefon. Nikt z banku nie dzwoni, więc dzwonię sam do banku. Dowiedzialem się, że uruchomienie kredytu jest ostatecznie zaplanowane na środę.

5 listopada (środa)

Brak informacji z banku mimo, że Pani obiecała zadzwonić gdy środki wejdą na konto. Sam dzwonię koło 16 i dowiaduję się, że jest jakiś problem z polisą. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale centrala dopatrzyła się jakiegoś uchybienia dotyczącego polisy w umowie kredytowej i musimy podpisać aneks. Zostały 3 dni robocze czasu na przelanie środków, a bank teraz zorientował się że jest coś nie tak!? Jeśli środki nie wpłyną do 12 listopada na konto właścicielki, to zgodnie z aktem notarialnym może rozpocząć egzekucję na podstawie tzw. "trzech kos" (art. 777 §1 pkt 4 Kodeksu cywilnego). Pani zobowiązuje się następnego dnia załatwić naszą sprawę.

6 listopada (czwartek)

Znowu brak odzewu ze strony banku. Gdyby nie to, że sam dzwonię co kilka godzin i wyciągam informacje, to pewnie do dziś nic byśmy nie wiedzieli. Ostatecznie koło 18 uzyskuję ustnie potwierdzenie, że aneks możemy podpisać po uruchomieniu kredytu, a nie koniecznie przed. Przelew ma pójść jutro, czyli w piątek.

7 listopada (piątek)

Jest! Poszedł przelew i wyjątkowo tym razem to z banku zadzwonili do mnie, a nie odwrotnie. Wieczorem dostałem też potwierdzenie właścicielki (byłej), że ma już środki na koncie.

 

Ostatecznie skończyło się dobrze, ale momenty emocjonujące były. Najbardziej wkurzające w tym wszystkim było kompletne olewanie, brak kontaktu i przede wszystkim jasnych wyjaśnień ze strony banku. Zacząłem nawet podejrzewać, że specjalnie zwlekają z przelewem czekając aż spadnie kurs CHF, bo naliczenie kwoty we frankach miało być na podstawie kursu z dnia uruchomienia kredytu.

wtorek, 4 listopada 2008

Zakup mieszkania krok po kroku

Wygląda na to, że wszystko idzie dobrze, wręcz idealnie. W zeszły piątek podpisaliśmy u notariusza akt notarialny i teoretycznie jesteśmy już właścicielami naszego mieszkania :) Jeszcze nie do końca to do mnie dotarło. Dotrze pewnie dopiero jak dostanę do ręki klucze od mieszkania. Na tym etapie ponosimy największe koszty dodatkowe, o których będzie w innym wpisie.

czwartek, 30 października 2008

O wnętrzach żyjących i prostszym życiu



Wreszcie jakieś "żyjące" wnętrza :) Koleżanka Justyna podesłała mi linka, do jak to określiła "inspirujących wnętrz inspirujących ludzi". I miała rację. Oglądam i wyszukuję drobiazgów, takich smaczków.

środa, 29 października 2008

Umowa kredytu na cele mieszkaniowe

Zwani dalej Kredytobiorcą


Wczoraj podpisaliśmy umowę w banku. Od tej pory jesteśmy kredytobiorcami. Z jednej strony cieszy, że udało się załatwić wszystkie formalności i to w dość krótkim czasie (niecałe 3 tygodnie od złożenia wniosku), a z drugiej strony... perespektywa spłacania przez 30 lat. Razem z umową dostaliśmy harmonogram spłat kredytu. Muszę przyznać, że data 15.10.2038, czyli data spłaty naszej ostatniej raty, robi wrażenie. Będę miał wtedy 58 lat.

poniedziałek, 27 października 2008

Wokół toalety

Toaleta ważna rzecz


Rozmyślając nad wizją przyszłej łazienki oraz znajdującej się w niej toalety i przy okazji buszując w internecie przekonałam się, że toaleta jako taka, jest sprawą wagi państwowej a nawet i światowej.  Szczerze mówiąc pierwotnie chciałam po prostu pooglądać dostępne modele WC i aranżacje łazienek, ale cóż problem okazał się szerszy. Jeśli ktoś myślał, że ten wpis będzie o ładnych klapach do WC to niech nie czyta dalej.

niedziela, 26 października 2008

Szukając inspiracji 1.

Po dobrych wieściach za banku, oddaliśmy się przyjemności planowania. Zamiast zastanawiać się nad planami generalnego remontu lub chociaż nad wizją zbliżającej się przeprowadzki, toczyliśmy sprzeczki o kolor ścian w przyszłej sypialni :)

Z domu dotarła do nas przesyłka - wielka torba gazet z projektami wnętrz pokojów, łazienek, kuchni oraz katalogami armatury i innych produktów.

[caption id="attachment_135" align="aligncenter" width="500" caption="Materiały pomocnicze :)"])[/caption]

Nad tym stosem materiałów "pomocniczych" spędziliśmy sobotnie przedpołudnie. Potem przenieśliśmy się do rzeczywistości wirtualnej, żeby w internecie szukać dalszych inspiracji. Na razie staramy skupić się na łazience, która potrzebuje totalnego remonu.

[caption id="attachment_138" align="aligncenter" width="300" caption="Tak wyglada łazienka teraz"]Tak wyglada łazienka na razie[/caption]

Spodobały mi się przedmioty i projekty z strony www.furniturestoreblog.com. Niektóre łazienki i ich wyposażenie bardzo przypadły mi do gustu. Niestety - mogę traktować to wyłącznie jako inspirację - nie łudząc się nawet, że moja łazienka będzie wygladać np. tak jak tu

Ściągneliśmy też jakieś programy do projektowania - właśnie będę się uczyć obsługi. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

sobota, 25 października 2008

Dobre wieści z banku

Dość niespodziewanie i nieoficjalnie dostałem wczoraj (piątek) informację, że w przyszłym tygodniu podpisujemy umowę kredytową! Nie mogłem uwierzyć, bo jak to, tak szybko poszło? Wiadomość potwierdziła się, gdy w piątkowy wieczór po 18 (!) zadzwoniła pani z banku aby... umówić się z nami na podpisanie umowy. Okazało się, że biedna siedzi nad wnioskami kredytowymi, które zostały złożone przed zmianą warunków i musi je załatwić do poniedziałku. Współczułem, że przez nas spędza piątkowy wieczór w pracy. 

A jednak stało się! Umówiliśmy się na poniedziałek rano.

poniedziałek, 20 października 2008

Wiadomości z rynku finansowego

Dokumenty złożone, czekamy na wieści z banku. Tymczasem to co codziennie znajduję w prasie jest dość niepokojące, żeby nie powiedzieć, że przygnębiające.

W ciągu 10 minut znalazłam w popularnych portalach fiansowych informacje o:

Jest także artykuł o tym, że ceny wynajmu mieszkania wzrosną a na konkurencyjnym portalu o tym, że jednak ceny wynajmu spadną.

I bądź tu mądry :( Jedni analitycy twierdzą że tak, a drudzy, że odwrotnie. Cały czas zastanawiam, się czy dobrze robimy starając się o kredyt teraz. Spóźniliśmy się z decyzją i działaniami o jakieś 2 tygodnie, niby tylko 14 dni - a różnica jest ogromna. Teraz wzrosły marże a niemal wszystkie banki oczekują min. 20% wkładu własnego. Zastanawiam się też ile by kosztowało za rok mieszkanie, które teraz chcemy kupić? Czy wobec tego co się dzieje na rynku, po wyremontowaniu zakupionego mieszkania jego wartość wzrośnie - czy po prostu wyjdziemy na 0?

piątek, 17 października 2008

Czy warto korzystać z usług biura nieruchomości?

Pierwszy kontakt z biurem


Nasz pierwszy kontakt z biurem pośrednictwa sprzedaży nieruchomości miał miejsce jeszcze w czasie, gdy planowaliśmy kupić działkę pod Wrocławiem pod budowę domu.

Znaleźliśmy w internecie interesującą ofertę działki w miejscowości Uraz. Gdy zadzwoniliśmy okazało się, że oczywiście oferta jest "pod opieką" biura. Pani wydawała się miła a oferta atrakcyjna, więc umówiliśmy się na spotkanie. Pani Basia z biura - najpierw kazała podpisać umowę, że tą działkę kupimy tylko od niej. Chcąc nie chcą - umowę podpisaliśmy i pojechaliśmy z panią Basią do Urazu obejrzeć działkę. Pani Kasia duuuużo mówiła...

środa, 15 października 2008

Kredyt hipoteczny na 100%

Pierwsze starcie


Zaczęliśmy tę nierówną walkę i staramy się  o kredyt we frankach,  na 100% wartości nieruchomości (ceny transakcyjnej). Za namową doradcy z firmy, której klienci wypili bardzo dużo kaw, złożyliśmy wniosek do Kredyt Banku. Dlaczego akurat ten bank? Ponieważ okazało się, że mamy jeszcze szansę dostać kredyt na "starych warunkach", czyli takich, które obowiązywały zanim rozpętało się całe to szaleństwo na rynkach finansowych. Sprawa była pilna do tego stopnia, że złożyliśmy wniosek jeszcze przed podpisaniem umowy przedwstępnej. Razem z wnioskiem złożyliśmy też wymagane dokumenty, czyli dla każdego z kredytobiorców:

poniedziałek, 29 września 2008

Plan mieszkania

Oczywiście okazało się, że nie ma planu tego mieszkania :-( Nie wiem jak to możliwe, ale widocznie nigdy nie był właścicielom potrzebny.

Mąż właścicielki narysował dla nas plan mieszkania :) Niestety nie do końca odpowiadał on rzeczywistości.

[caption id="attachment_70" align="aligncenter" width="71" caption="Plan 1"]Plan 1[/caption]

A ten zrobiliśmy sami, w miarę naszych możliwości i umiejętności uwzględniając wymiary. Wystarczyło znaleźć program do projektowania i bardzo szybko udało nam się stworzyć plan mieszkania. Wcześniej oczywiście musieliśmy pomierzyć każde pomieszczenie, ale teraz łatwiej będzie planować cokolwiek. Niestety zapomnieliśmy zmierzyć drzwi i okna, więc dodaliśmy je tak na oko.






Można teraz poszaleć w wyobraźni wyburzając ścianki ;-) Już zaczynam myśleć nad połączeniem kuchni z łazienką. Tylko czy to dobry pomysł? Moje rozważania na ten temat w kolejnym poście. Konieczne też będzie wyprostowanie łazienki, choć ja bym się nawet zastanawiała nad jej powiększeniem kosztem kuchni...

niedziela, 28 września 2008

Nasze przyszłe mieszkanie?

Pierwsze wrażenie


Umówiliśmy się ok 17.00 na oglądanie. Pani Kasia powiedziała, że mieszkanie jest do remontu - ale ma potencjał. Ulica i okolica wydała mi się w miarę - to znaczy bez zachwytów. Blisko do dużej, ruchliwej drogi krajowej - co ma plusy i minusy - jednak ruchu z tej ulicy nie słychać. Aktualnie niestety trwa na niej remont - więc część ruchu puszczona jest ulicą przy której jest mieszkanie.

Mieszkanie 67 m2 na 2 piętrze w budownictwie po wojskowym - taka szara szeregówka z 1930 r. Klatka wydała mi się czysta i zadbana.

Po wejściu do mieszkania przeżyłam lekki szok. Mieszkanie jest strasznie zaniedbane - jak się okazało, nie było w nim poważniejszych remontów od lat 70tych. Wydaje mi się, że nie tylko "poważniejszych" ale nawet malowania ścian...

sobota, 6 września 2008

Wizja mieszkania idealnego

Jak dla mnie to wcale nie było proste, żeby to jakoś opisać, określić. Udało się nam jednak wypracować na tyle ogólny na razie obraz - aby wiedzieć czego tak na prawdę chcemy.

Mieszkanie miało być 3 pokojowe, mieć ponad 50 m2, wannę w łazience (lub możliwość jej wstawienia) i balkon, a najlepiej wspomniany wcześniej ogródek. No i jakąś logiczną lokalizację - żeby można było rowerem dojeżdżać do pracy gdy pogoda ku temu sprzyja. Dodatkowe obostrzenia dotyczyły wieku oraz piętra. Miało nie być nowe - jakoś nas te wszystkie "Złote Osiedla", "Urocze Wille", "Zielone Ogrody i "Złote Parki" nie pociągają :/ Miało być w kamienicy albo szeregówce, wybudowanej do 1970r. Nie na parterze (nie lubię tak nisko mieszkać - wynika to ze strachu przed włamaniem i nadmiaru oglądania CSI i czytania kryminałów). Myśleliśmy o poddaszu - ale tutaj do głosu doszli nasi rodzice - czyli że: w zimie - zimno a w lecie gorąco, że ciemno, że z dachem problemy i te kołatki zjadające więźbę dachową... Stwierdziliśmy też, że nawet lepiej, żeby było do remontu - da nam to szansę urządzenia go tak, jak będzie nam to odpowiadać.

Niestety najważniejszym kryterium okazało się to finansowe - nieprzekraczalna kwota, która jako pierwsza brana była pod uwagę.

środa, 3 września 2008

Dom czy mieszkanie - subiektywne za i przeciw

Poniżej moje przemyślenia - jakoś tak więcej wychodzi za domem... dziwne, że zdecydowaliśmy się na mieszkanie ;-) W naszym wypadku istotne okazały się koszty dojazdów samochodem i czas tych dojazdów oraz sam koszt przedsięwzięcia. Dojazd do Wrocławia i komunikacja we Wro pozostawiają dużo do życzenia, a do komunikacji miejskiej nie mam zaufania. Jak się ma pracę, która nie wymaga codziennego dojazdu do centrum - to połowa moich argumentów upada :-)

poniedziałek, 1 września 2008

Dom czy mieszkanie?

Najpierw miał być dom


Najlepiej pod lasem, gdzieś na wiosce pod Wrocławiem. Zjeździliśmy i południe i północ, wschód i zachód. Już niemal kupowaliśmy działkę w Urazie...

Zresztą Uraz to bardzo fajna miejscowość, położona nad Odrą, z portem i aktywną społecznością. Spodobało nam się. Jakby ktoś był zainteresowany tą okolica to polecam stronę miejscowości Uraz z forum, na którym chętnie pomogą coś znaleźć.

Po przekalkulowaniu kosztów i lekkim przewartościowaniu okazało się, że jednak codzienne 3h dojazdy samochodem to nie jest to o czym marzymy. Przynajmniej na razie. Trzeba by też kupić drugi samochód (tak na marginesie - nie lubię prowadzić) a budowa domu to bardzo, bardzo dużo papierów, formalności, latania, załatwiania i cóż... odpuściliśmy. Ale nie na zawsze - taką mam przynajmniej nadzieję...

W prestiżowej dzielnicy?


Kolejny pomysł to mieszkanie - ale koniecznie z ogródkiem (bo jest pies!) i najlepiej na Biskupinie lub Sępolnie, no ewentualnie Krzyki lub Karłowice. Takie w szeregówce lub najlepiej - piętro willi. Niestety - okazało się, że to trochę porywanie się z motyką na słońce. Przy aktualnych kosztach m2 w tych dzielnicach - uznawanych za najbardziej prestiżowe we Wrocławiu, trzeba było i te plany skorygować.

Zaczęło się śledzenie ogłoszeń w prasie i w internecie, codzienne ślęczenie przed monitorem, kalkulowanie...

Najbardziej pomocne w poszukiwaniach okazały się strony: www.domiporta.pl oraz www.oferty.net są przejrzyste i łatwo można wysortować mieszkania według swoich preferencji i ogłoszeń jest naprawdę sporo. Wszyscy znajomi polecali - "Szukajcie ofert bezpośrednio od sprzedających" - niestety - okazało się, że biura robią dokładnie to samo :) i ofert bezpośrednich praktycznie nie ma.

W końcu , z polecenia koleżanki zdecydowaliśmy się na panią Kasię z biura nieruchomości. Od tego momentu wszystko znacznie przyspieszyło.
Related Posts with Thumbnails